THERE AREN'T ANY BAD GUYS HERE!

               

Tytuł:

There Aren't Any Bad Guys Here!

Miejsce:

U.S.A., OH, Cleveland - Blossom Music Center

Data:

5 sierpnia 2003

Źródło:

Prv

Trasa:

Give Me Ed...Til I'm Dead Tour 2003 (USA & Canada)

Pełny koncert:

+

Wydawca:

N/A

Ocena:

3+

Czas trwania:

85:50 min.

 

Tracklist :

 

1. The Number Of The Beast 4:59
2. The Trooper 4:04
3. Die With Your Boots On 5:17
4. Revelations 7:24
5. Hallowed Be Thy Name 11:16
6. Wildest Dreams 4:03
7. The Wicker Man 5:57
8. The Clansman 9:18
9. The Clairvoyant 4:39
10. Fear Of The Dark 7:18
11. Iron Maiden 6:40
12. 2 Minutes To Midnight                                                           -encore 7:13
13. Run To The Hills                                                                     -encore 7:44

 

Obawiam się, że nie zaskoczę pozytywnie osób, które czekają na dobrej jakości nagranie z Cleveland.
Bootleg "There Aren't Any Bad Guys Here!" razi słabą dynamiką, kiepskim miksem gitar, oraz rozmytą sekcją rytmiczną, z dużym przesterem bębna basowego.
Nie jest to najgorszy zapis, ale XXI wiek powinien dostarczać nam lepszych jakościowo nagrań.

Występ oznajmiany jako koncert w Cleveland, naprawdę miał miejsce w niewielkiej miejscowości w pobliżu Cleveland: Cuyahoga Falls.
Jednak Bruce publikę tytułuję jako "Cleveland'czyków", a przy zapytania o mieszkańców Cuyahoga słychać prawię ciszę.

Show w Cleveland jest zdecydowanie ciekawym koncertem.
Fani z Ohio są jakby żywsi niż Ci z innych stanów Ameryki, o czym można się tradycyjnie przekonać przy numerze "The Clansman".
Słyszymy chóralne śpiewy i zdecydwanie bardzo pozytywny odzew na ten kawałek.

Przez cały koncert, Dickinson śpiewa z dużym zaangażowaniem i czuć tutaj atmosferę typu:
"Nie jesteśmy zblazowanymi starymi gwiazdami. Jeśli chcecie dowodów - proszę bardzo!".

Trasa "Give Me Ed...Til I'm Dead" po USA odbywała się w miejscach, które często w pierwszych rzędach były oblegane przez abonamentowców.
Ściślej biorąc, przez przypadkowe osoby które miały karnet na wszystkie koncerty odbywające się w danym amfiteatrze.
Bruce jest z tego powodu mocno zirytowany i krytykuje postępowanie korporacji, które doprowadziły do tego typu sytuacji. 
W pierwszych rzędach siedzą grubasy zajadające hamburgery, a prawdziwi fani zmuszeni są do stania z tyłu.

Ciekawostką show jest to, iż wokalista omija śpiewanie prawie połowy "The Wicker Man", oraz kawałek "Fear Of The Dark".
Jest to chyba spowodowane spięciem z ochroniarzem, który bezczelnie okłada pięściami niektórych fanów. Stąd też pochodzi tytuł tego zapisu.
Bruce prosi ochroniarzy, aby powstrzymali swoje dzikie zapędy bicia kogo popadnie bo "There Aren't Any Bad Guys Here!".