OUT OF CONTROL
Tytuł: |
Out Of Control |
Miejsce: |
U.S.A., WA, Seattle - Off Ramp Cafe |
Data: |
23 marca 1996 |
Źródło: |
Prv |
Trasa: |
The X Factour (USA & Canada) |
Pełny koncert: |
+ |
Wydawca: |
N/A |
Ocena: |
4 |
Czas trwania: |
101:36 min. |
Tracklist :
1. | Man On The Edge | 4:17 |
2. | Wrathchild | 2:49 |
3. | Heaven Can Wait | 7:13 |
4. | Lord Of The Flies | 5:31 |
5. | Fortunes Of War | 7:41 |
6. | Blood On The World's Hand | 6:02 |
7. | Afraid To Shoot Strangers | 6:38 |
8. | The Evil That Men Do | 5:12 |
9. | The Aftermath | 6:21 |
10. | Sign Of The Cross |
10:46 |
11. | 2 Minutes To Midnight | 5:20 |
12. | The Edge Of Darkness | 7:04 |
13. | Fear Of The Dark | 6:51 |
14. | The Clairvoyant | 4:26 |
15. | Iron Maiden {incomplete} | 3:03 |
16. | The Number Of The Beast {incomplete} -encore | 2:11 |
17. | Hallowed Be Thy Name -encore | 6:09 |
18. | The Trooper -encore | 3:54 |
Bootleg "Out Of
Control" posiada dobrze nagraną ścieżkę basu i wokalu ale niestety trochę
brakuje mi dobrego miksu gitar i perkusji. Całościowo nie jest jednak źle
i jeżeli nie przeszkadza Wam zbytnio chaotyczne brzmienie to będziecie
zadowoleni.
Koncert odbył się w klubie Off Ramp Cafe, gdzie
w 1990 roku Nirvana występowała dla 20 osób a Pearl Jam grał swoje pierwsze
koncerty. Taki sobie niewielki klubik choć z klimatem. Niestety obecnie
zamknięty i przekształcony w inny przybytek.
Występ w Seattle niestety pokazuje, że w latach '90 Iron Maiden było w USA
spadającą gwiazdą. Podczas tego występu było na widowni chyba z 1000 więc
porównując ten koncert choćby z tournee Maiden po Ameryce Południowej kilka
miesięcy później widać i słychać różnicę.
"Out Of Control" to wystep kiedy Blaze śpiewał ostatni raz przed anulowaniem
następnych kilku koncertów. Kolejny dzień i Vancouver został odwołany.
Kiedy słucham tutaj Bayleya to było to jednak najlepsze wyjście. Nie wiem czy
ówczesny frontman rzeczywiście miał alergię czy po prostu nie podołał trudom
trasy ale podczas tego występu jego "trafianie w odpowiednie dźwięki" można
policzyć na palcach jednej ręki.
Każdy utwór, począwszy od "Man On The Edge" a skończywszy na tragicznym "The
Trooper" to męczarna Bayleya.
Podsumowując to Blaze nie daje rady tutaj śpiewać i gdyby nie pobłażliwość
publiki oraz dobra forma reszty chłopaków to koncert można by zaliczyć jako
kompletną klapę.
Bootleg tylko dla kolekcjonerów lub jako ciekawostka dla reszty fanów.