TRIESTE'98

               

Tytuł:

Trieste'98

Miejsce:

Włochy, Triest - Stadion Grezar

Data:

6 maja 1998

Źródło:

VHS

Trasa:

Virtual XI World Tour (Europe)

Pełny koncert:

-

Wydawca:

Audience Recording

Ocena (dźwięk/obraz):

4/4+

Czas trwania:

109:57 min.

 

Tracklist :

 

1.

Futureal

 
2. The Angel And The Gambler  
3. Man On The Edge  
4. Heaven Can Wait  
5. The Clansman  
6. When Two Worlds Collide  
7. Lord Of The Flies  
8. 2 Minutes To Midnight  
9. The Educated Fool  
10. Sign Of The Cross  
11. Hallowed Be Thy Name  
12. Afraid To Shoot Strangers  
13.

The Evil That Men Do

 
14.

The Clairvoyant

 
15. Fear Of The Dark                                                
16. Iron Maiden                                                      
17. The Number Of The Beast                                 -encore  
18. The Trooper                                                         -encore  
19. Sanctuary                                                             -encore  


Zapis "Trieste'98" ma w miarę czytelny dźwięk choć jest nieco przytłumiony przez co nie słychać wysokich tonów.
Filmujący kręcił z trybun dzięki czemu obraz jest stabilny a zbliżenia na tyle dobre, że można zobaczyć które nuty grają gitarzyści.  Jest co prawda moment podczas "Heaven Can Wait" kiedy ktoś zasłania cały obiektyw ale oglądając tak jeden numer można to przeżyć.

Występ w Trieście mocno mnie rozczarował.  Wydawałoby się, że na początku trasy powinny tu lecieć iskry ze sceny a niestety wieje nudą i sztampą. Należy podkreślić, że jest to jeden z niewielu koncertów Maiden podczas którego Steve wygląda na faceta, który robi bo musi.
Maideni są albo zmęczeni po poprzednim koncercie w Mediolanie (dzień wcześniej) albo są to pierwsze oznaki mocnych kwasów w kapeli.
Jakby tego było mało, chłopaków nękają problemy techniczne. Na początku widać, że Nicko ma jakieś problemy ze swoimi bębnami i wokół nich cały czas się kręci techniczny. W drugiej części koncertu Janick w jednym numerze aż 3 razy zmienia swoją gitarę. Są momenty, w których Dave gra tylko sam.

Podsumowując - muzycznie nic nie można tutaj zarzucić ale scenicznie jest bardzo przeciętnie.