WINNIPEG'88
Tytuł: |
Winnipeg'88 |
Miejsce: |
Kanada, Winnipeg - Arena |
Data: |
23 maja 1988 |
Źródło: |
Prv |
Trasa: |
Seventh Tour Of A Seventh Tour (USA & Canada) |
Pełny koncert: |
+ |
Wydawca: |
N/A |
Ocena: |
3 |
Czas trwania: |
90:37 min. |
Tracklist :
1. | Moonchild |
5:14 |
2. | The Evil That Men Do | 4:57 |
3. | The Prisoner | 5:51 |
4. | Infinite Dreams | 7:12 |
5. | The Trooper | 3:52 |
6. | Can I Play With Madness | 4:20 |
7. | Heaven Can Wait | 6:40 |
8. | Wasted Years | 5:09 |
9. | The Clairvoyant {incomplete} | 1:51 |
10. | Seventh Son Of A Seventh Son | 10:26 |
11. | The Number Of The Beast | 4:35 |
12. | Hallowed Be Thy Name | 6:51 |
13. | Iron Maiden | 4:10 |
14. | Run To The Hills -encore | 5:43 |
15. | 2 Minutes To Midnight -encore | 7:47 |
16. | Running Free -encore | 5:53 |
Niestety nagranie
te posiada irytujące brzęczenie w strefie wysokich tonów co niesamowicie męczy
uszy i zagłusza inne, prawidłowe dźwięki w tym paśmie.
Gitary są trochę schowane w tle, Bruce nie zawsze jest wyraźny a sekcja
rytmiczna to często tylko puste dudnienie.
Występ w Winnipeg to początek trasy "Seventh Tour Of A Seventh Tour" i niestety
niezbyt udany początek.
Kanada zawsze była wiernym przyczółkiem Maiden-maniaków ale tak wiele koncertów
na tym tournee to była chyba przesada. Dodatkowo nowy album nie sprzedawał się
tak jak poprzednie płyty.
To wszystko wpłynęło na to, że Iron Maiden po raz pierwszy zaczęło koncertować w
prawie pustych halach...Nawet support czyli Guns N'Roses nikogo nie przyciągnął.
Efekt? Support zrejterował po kilku występach a Iron Maiden udawało, że nic się
nie dzieje i dawało koncerty w salach o pojemności 30.000 osób, podczas gdy na
widowni było ok.2 tys.fanów.
Show w Winnipeg było właśnie taką organizacyjną pomyłką. Na arenie pojawiło się
niewielu fanów o czym wspomina Bruce i choć w związku z tym zespół stara się
nadrabiać dobrą miną do złej gry, próbując ratować show to jednak energii
starcza jedynie na połowę koncertu. Później pomimo dobrych chęci, świadomość iż
coś jest nie tak dopada Harris-a i spółkę i ze sceny zaczyna wiać nudą....